środa, 30 stycznia 2019

Sport = radość?

Był kiedyś taki wpis- Życie wcześniej vs życie teraz. Złożyłem w nim obietnicę iż post na bloga taki jak ten się pojawi. Tak więc się pojawia!




Kiedy byłem młodszy, do uprawiania sportu zachęcali mnie rodzice. Będąc kompletnie szczerym, nie widziałem w tym większego sensu. Męczące, wymagające wysiłku, tracenie czasu. Takie myśli, w mą głowę wrzucał oczywiście wewnętrzny leń, który towarzyszy mi od urodzenia. 

Uprawiałem jednak różne sporty i cichy głos mówił mi, iż to ma sens, że gdyby nie to, mój wygląd i samopoczucie nie było by takie samo.

Moja sylwetka mimo wszystko nie przedstawiała człowieka, który jakikolwiek sport uprawia.

Gdy byłem na studiach, poznałem wiele tajników diety, spędziłem wiele godzin na różnych forach dyskusyjnych, czytałem przeróżne artykuły związane ze zdrowym żywieniem, oraz historie ludzi, którym udało się zrzucić niepotrzebne nadmiary tłuszczu. Zacząłem stosować to w praktyce. Zauważyłem, iż jestem człowiekiem który dopina swego i cele które sobie stawiałem, wszystkie z czasem dochodziły do skutku. W tamtym czasie jednak straciłem wagę zbyt szybko, i mimo ćwiczeń w domu (pompki, przysiady itp) oraz biegania 4 razy w tygodniu, powstał katabolizm (utrata mięśni).

Nie odbiło się to w żaden zły sposób na moim zdrowiu, jednak moja sylwetka przypominała raczej patyk, a nie wysportowaną osobę.

Gdy wyjechałem do Portugalii na Erasmus, zostałem zarażony przez znajomego siłownią. Przez cały rok pobytu, uczęszczaliśmy na treningi kilka razy w tygodniu. Ten czas tak mnie zainspirował, iż po powrocie do Polski również się zapisałem na taką formę sportu.

Jakiś czas później dostałem propozycję odkupienia podstawowego sprzętu siłowego + cardio. Wiedziałem od razu, że jest to opcja idealna dla mnie, gdyż najbardziej lubię ćwiczyć sam. Jest to dziwne jak na ekstrawertyka, jednakże ten introwertyk w małym stopniu gdzieś tam we mnie siedzi. Jednak sprzęt stał...

Zbierając te wszystkie doświadczenia, dotarliśmy do momentu mojego życia sprzed ponad roku, gdzie siłownie poszły już dawno w zapomnienie, jak i dieta. Otyłość, niezdrowy styl życia, obraz rozpaczy. Myślę, że gdyby wtedy jakiś dietetyk na podstawie badań mojego ciała miał określić wiek, to było by to około 40 lat...

Jak więc teraz patrzę na to wszystko z perspektywu całego tego czasu?

Warto uprawiaść sport, jednakże mądrze, z głową. Jeśli nasza wiedza w tym temacie jest zerowa, najlepiej poradzić się drugiej osoby. Często młodemu człowiekowi wydaje się że wie wszystko najlepiej, a rady z internetu i tak filtruje przez swoje wszechwiedzące JA. Dlatego też przekonujące rady osoby która w temacie siedzi, mogą oszczędzić wielu podstawowych błędów.

Zdecydowanie! Sport to radość. 
Raz, że naukowo jest to udowodnione, poprzez wydzielające się endorfiny. Hormony szczęścia, które uwalniają się podczas wysiłku fizycznego. Zbadane jest nawet, iż ułatwiają one kobietom wytrwać bóle porodowe!
Dwa, że z osobistego doświadczenia uprawiania sportu, mogę potwierdzić iż za każdym razem, po około pół godzinie w mniejszym lub większym stopniu przychodzi odczucie euforii. Po około pół godzinie intensywnego wysiłku fizycznego, zaczyna się też spalać tłuszcz. Przypadek? To tak, jakby ciało samo się cieszyło iż sport uprawiamy, gdyż pozbywamy się zbędnego balastu.

Z perspektywu ludzi szczupłych, którzy na ogół mają o wiele mniej motywacji do uprawiania sportu, ze względu na dobry metabolizm i brak nadmiernego tłuszczu, który daje motywację do działania, jaki jest sens takiego wysiłku? Lekkość, wyrzucenie toksyn, endorfiny i poprawa zdrowia. Ile razy jest tak, że gdy jest silna potrzeba wysiłku fizycznego, na drugi dzień taka osoba nie może się podnieść z łóżka, gdyż wszystko boli? Gdyby był sport, nie było by tego bólu. Sport to radość!

Regularność, która opisana jest w moim całym blogu, jednakże najlepiej ją widać we wpisie Moje osobiste ZZŻ czyli Zasady Zdrowego Życia, daje mi dużo do myślenia i tworzy pewien obraz w głowie. Dzięki temu że się trzymam reguł, czuję się OK względem siebie, natomiast ciało mam niezwykle „lekkie”. Wystarczy przeczytać pierwsze wpisy na blogu, aby odczuć różnicę. Rok temu jeszcze zastanawiałem się, czy moja ociężałość to taka norma, teraz już wiem że nie, że można żyć lepiej i szczęśliwiej. Bo sport daje dużo szczęścia i...

Sport to radość!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz