poniedziałek, 9 października 2017

Prolog

Witajcie,

Zakładam tego bloga anonimowo, aczkolwiek nie twierdzę, że w przyszłości nie ujawnię tożsamości. Co więcej, będę starał się pisać posty bez ukrywania pewnych faktów, tak że być może ktoś ze znajomych domyśli się kim jestem.

O co chodzi w tym blogu?

Zakładam bloga z założeniem, że raczej nikt go nigdy nie ujrzy. Bardziej go tworzę dla siebie niż dla kogokolwiek innego. Bedę jednakże pisał na nim tak, jakbym miał jakiegoś odbiorcę, gdyż da to mi motywację do pisania kolejnych postów.

 Bloga nie mam zamiaru promować gdziekolwiek, co więcej, będę pisał tu o mojej osobistej walce ze sobą ku (jak to głosi jego nazwa) normalności.

A więc zacznijmy...





Mój typ budowy ciała to endomorfik. Znaczy to tyle że muszę starać się jeść mniej niż chciałbym, gdyż mogę to robić non stop. Mam teraz 26 lat, od rodziców wyprowadziłem się rok temu. Gdy mieszkałem z nimi, miałem ograniczenia w pochłanianiu dużych ilości jedzenia w postaci takiej, iż nie robiłem zakupów i nie miałem tym samym wpływu na to co znajduje się w lodówce. Praktycznie codziennie były zdrowe domowe obiady, nie miałem też samochodu. Co się zmieniło?
Mieszkam teraz sam, mam samochód, pracuję. Gdy wracam do domu po pracy, robienie obiadu to ostatnia czynność o której marzę. Jak to się najczęściej kończy? Fast food. Wsiadam w samochód, do McDonald's mam od domu około 2 km. Jest to szybki sposób na zjedzenie śniadania, obiadu czy też kolacji. Oczywiście podany przykład restauracji jest tylko przykładem, aczkolwiek to właśnie tam najczęściej bywam.

Co się zmieniło od mojej wyprowadzki?
Oczywiście moja tusza. Ważę około 102 kg i zaznaczam iż jest to waga którą sprawdziłem około 3 tygodnie temu, w chwili obecnej może być więcej. Mój wzrost to 181 cm. Jest to z tego co wiem ponad 20 kg nadwagi. Po 18 roku życia trzymałem się w granicach wagi prawidłowej, tj. ważyłem około 80 kg. Kiedy raz mi się zdarzyło dotrzeć do 90 kg, a liczbę tą ujrzałem wstępując na wagę, tak się wtedys przeraziłem, że od razu zacząłem trzymać ścisłą dietę i biegać 4 razy w tygodniu przynajmniej 10 kilometrowe dystanse. Waga moja spadła w ten czas do 75 kg w za krótkim moim zdaniem czasie- 4 miesięcy.
Teraz jednak liczba ta, gdy ukazuje się pode mną na wadze nie przeraża mnie. To co zaś mnie przeraża to ta obojętność na nią. Źle się czuję we własnym ciele, a nie potrafię znaleźć żadnej motywacji by to zmienić. Wciąż idę na łatwiznę, kupuję gotowe posiłki, które przy moim typie budowy ciała sprawiają, iż stale tyję.

Być może ten blog, o ile nie zrezygnuję z jego pisania za bliski czas, da mi jakąś motywację do działania i pokonania siebie. Być może myśl o założeniu go, która chodzi za mną od dłuższego czasu ma jakiś sens.

Tym czasem dam czasowi czas, niech działa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz