Jedno z najcięższych wyzwań jakie sobie postawiłem, które opisywałem w poprzenich postach już za mną! Czy było ciężko? I to jak! W dalejszej części posta będę opisywał moje zmagania a także krótko wyjaśnię dlaczego i czy przez dłuższy czas nic nie pisałem?
Streszczenie w czterech słowach?- długa i kręta droga. Jednakże zapraszam do dalszego czytania :D
Święta, kolędowanie, prezenty, spotkania ze znajomymi. To wiele okazji do skosztowania pysznych ciast, zjedzenia słodyczy no i ogólnie do najedzenia się na zapas :D Ja oczywiście w tym najcięższym (pod względem utrzymania określonej diety) czasie, podjąłem próbę uniknięcia tych wszystkich przyjemności. I udało się. Zdarzyło mi się co prawda spróbować drobnych ilości pewnego ciasta czy słodycza, tak jak zresztą pisałem w poprzednim poście, jednakże wyzwanie uznaję za zaliczone. Sam jestem w szoku, że się udało. Zauważyłem jednak pewien fakt... Uznając że zamówienie jedzenia na telefon raz na jakiś czas jest ok, z meisiąca na miesiąc zaczęła ilość tych zamóień rosnąć i nie chcę czekać co będzie dalej:
Tak więc challange na następny miesiąc nie będzie słabszy! Wypunktuję zasady wyzwania:
1. Żadnego jedzenia zamawianego na telefon, gdy zamierzam spożyć je sam. Okazyjne zjedzenie pizzy czy kebaba ze znajomymi zostaje.
2. Słodycze zostają w dalszym ciągu eleinowane z mojej diety z wyjątkiem niedziel. Jest to dzień odpoczynku, również od ustalonej diety, a z doświadczenia wiem, iż totalne ich wykluczenie na dłuższą metę nie jest dobre i w końcu sprawia iż człowiek "wybucha" i je ich, po 5 miesięcznym poście, 5 kg na raz.
3. Fast foody w dalszym ciągu wyeliminowane. Co tylko mogę tu dodać, różnica jest ogromna. Przejeżdzam totalnie obojętnie obok Mc Donalds, co wcześniej było nie do pomyślenia i nie potrafiłem się powstrzymać. Odsyłam do posta McDonald's - jedzenie jak narkotyk?
4. Raz w tygodniu przez około godzinę korzystam z mojej mini siłowni, którą mam w domu. Prawdopodobnie sobota bądź środa.
5. Nie jem po godzinie 21 jeśli wieczór spędzam sam.
6. Żadnych gazowanych napojów- głównie woda i soki naturalne!
I tak przez miesiąc. Efekty opiszę na pewno, a w niedługim czasie ukaże się post dotyczący testu likierów jajecznych, który tworzę już jakiś czas!
Efekty na dzień dzisiejszy to od 103-105 kg wagi (tak jak pisałem moja waga jest bardzo niestabilna), więc jest się z czego cieszyć, natomiast obwód w pasie spadł do około 122 cm. Niedużo, jednak cały czas w dół :)
Niechaj będzie już tylko lepiej!!!!!
Witajcie! Zachęcam do zapoznania się z moją historią od pierwszego posta, następnie czytając kolejne, gdyż w ten sposób będzie najlepiej zrozumieć tego bloga :) Jednakże jeśli ktoś ma taką ochotę, niech czyta wyrywkowo :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Z racji na to, że jestem wielkim fanem zarówno likeru jajecznego jak i samych jaj kurzych, postanowiłem przetestować sklepowe marki tegoż li...
-
Tak jak w tytule... stało się. Ostatnio, gdy znajomi wpadli na pomysł aby skoczyć do przysłowiowego "maca", zgodziłem się. Jednak ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz