Cały tydzień za mną, post w środę napisany. Jak poszło w kwestiach wyzwaniowych, które już trochę mi weszły w krew?
Nie będę już wypisywał po kolei punktów, a po krótce opiszę jak wyglądał ten tydzień i właściwie bardzo możliwe że i tak omówię każdy z nich.
Fast foody konsumowane nie były, jedzienie zamawiane - nie było. Po godzinie 20 mój żołądek nie dostawał już żadnej strawy. Trochę inaczej było w piątek i sobotę, ale to już z powodów okazyjnych więc wszystko w normie. Adekwatnie tyczy się to również spożytych kalorii w te dni oraz pitych napojów (soki). Poza tymi dniami organizm dostawał odpowiednie dawki jedzenia oraz jedynie udawało mu się załapać na wodę :)
Wszystkie treningi zrobione, jedynie wczorajszy przeniósł mi się na dziś dzień, natomiast basen na piątek. Wszystko wykonane :)
Słodycze udało się zjeść jedynie w niedzielę, także super!
Podsumowując? Tydzień na piąteczkę. Mimo nie pisania codziennie postów, poziom się utrzymuje a motywacja również nie stopuje. To bardzo dobre wieści :) Kolejny tydzień przede mną... Zaczynamy!
Witajcie! Zachęcam do zapoznania się z moją historią od pierwszego posta, następnie czytając kolejne, gdyż w ten sposób będzie najlepiej zrozumieć tego bloga :) Jednakże jeśli ktoś ma taką ochotę, niech czyta wyrywkowo :D
niedziela, 21 października 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Z racji na to, że jestem wielkim fanem zarówno likeru jajecznego jak i samych jaj kurzych, postanowiłem przetestować sklepowe marki tegoż li...
-
Tak jak w tytule... stało się. Ostatnio, gdy znajomi wpadli na pomysł aby skoczyć do przysłowiowego "maca", zgodziłem się. Jednak ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz