Niektórzy ludzie twierdzą, że aby się wyspać, potrzeba nam 6- 8 godzin snu. Są i tacy, którzy powiedzą, iż nasz umysł do pełnej regeneracji potrzebuje 12 godzin, a inni zadowolą się 4 godzinami snu i dwiema 15 minutowymi drzemkami w ciągu dnia.
Jak to jest w mojej opinii?
Długi czas snu, to jest ponad 10 godzin, potrzebny jest, gdy rzeczywiście dana osoba wystawia swój umysł na intensywną pracę. Mam tu na myśli rekordzistów świata w zapamiętywaniu, logicznym myśleniu itp. Takie osoby potrafią swój mózg tak zmęczyć, iż rzeczywiście regeneruje się dłużej.
Krótki czas snu to jest poniżej 5 godzin, podobno stosowały osoby ponadprzeciętnie inteligentne, które nie chciały marnować swego życia na spanie, a na tworzenie. Jest możliwe życie w ten sposób, można przy tym sprawnie funkcjonować, jednakże w moim odczuciu nie na 100%. Na pewno żadnen sportowiec nie mógłby sobie pozwolić na taki tryb życia. Ciało się regeneruje podczas spania, tak jak i nasz mózg. Ten drugi przetwarza i archiwizuje informacje z całego dnia i robi porządek. Czynność którą w danym dniu wykonywaliśmy choć 15 minut, jest w nocy przetwarzana. Tak więc przykładowo grając codziennie 15 minut na gitarze, można osiągnąć ogromne efekty, gdyż większość roboty dzieje się gdy śpimy.
Optymalny czas snu, to w mojej opinii 6-8 godzin. Ciało i mózg zdążą się zregenerować, można więc normalnie funkcjonować.
Co jednak gdy śpimy właśnie optymalnie (większośc osób zresztą to robi), a mimo to wstajemy z podkrążonymi oczyma i nic nam się nie chce?
Metoda bardzo hardcoreowa, dla niektórych ludzi nie do przebrnięcia, a zawsze skuteczna. Wystarczy z rana polać się lodowatą wodą. Wejście do prysznica i spędzenie tam 20-50 sekund pod wodą, która jest na maksa odkręcona w stronę „zimną”, daje lepsze orzeźwienie niż poranna kawa, yerba czy cokolwiek. Można się oczywiście normalnie umyć w takiej wodzie, ale to już kwestia wyboru. Czas który podałem wyżej w zupełności wystarczy aby nasze krążenie ruszyło z kopyta.
Wypicie szklanki wody (około 300-500ml), sprawia, iż nasz organizm ożywa. Od razu po obudzeniu się, wystarczy spożyć taką ilość wody (najlepiej mineralnej), a uczucie że nasze ciało się rozbudza, przejdzie przez nas całych. Tak na pewno działa to w moim przypadku. Metoda ta, funkcjonuje chyba jak bodziec dla organizmu oraz mózgu, iż czas startować :)
Te dwie metody, stosowane codziennie, zapewniają start na pełnych obrotach. Jeśli zjemy do tego na śniadanie coś pożywnego i zdrowego, zamiast zapchać się i „zamulić” czymś niezdrowym to już pełen sukces.
Jest coś jeszcze...
Wysiłek fizyczny kilka razy w tygodniu sprawia, iż nasze ciało wchodzi na wyższe obroty. Jeśli robimy to regularnie, długoterminowo, odczujemy na pewno tego efekty przy porannym wstawaniu. Zniknie problem ciągłego ustawiania drzemek w telefonie, a ciało będzie chciało sprawniej wkroczyć w nowy dzień. Tu jednak trzeba być konsekwentnym i wytrwałym. A co do powyższych dwóch metod....
Można je zastosować po prostu pewnego dnia, gdy uznamy że jesteśmy w cudzysłowie zombiakami i nie damy rady się ruszyć z łóżka, bądź wiemy iż w ciągu dnia będziemy bardzo mało produktywni.
Są one również często świetnym lekarstwem na kaca, jednak nie zawsze gwarantują ratunek ;)
Na pewno działa to doskonale, a piszę o tym oczywiście na swoim przykładzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz