niedziela, 17 lutego 2019

Z cyklu... Nie zawsze jest się na fali

Czasami, gdy czytamy, oglądamy różnych twórców, możemy odnieść wrażenie, że oni zawsze są szczęśliwi, nie mają gorszych dni czy wpadek. Być może sami twórcy chcą się tak kreować... i dobrze, bo po co siać dołujące emocje?



 Nasze życie, gdy próbujemy je ustawić tak, jak sami tego chcemy, nie za każdym razem nam na to pozwala. Kiedy dążymy do celów, stawiamy sobie wymagania, automatycznie zwiększając sobie przekrój rzeczy, które mogą nam nie wyjść. Nie znaczy to, że mamy sobie przestać stawiać cele. Znaczy to tyle, że trzeba ten fakt przyswoić i się na niego przygotować!

Błędy to sytuacje, które towarzyszą nam od początku, do końca życia. Za każdym razem, gdy wyciągamy wnioski z poszczególnych wpadek, możemy uniknąć tych i im podobnych. Wkrótce i tak pojawią się kolejne, na których możemy się uczyć totalnie nowych doświadczeń. Z czasem możemy dotrzeć do takiego stanu, że będzie ich na prawdę już stanowczo niewielka ilość. Mimo wszystko będą. Chwała, jeśli jesteś człowiekiem wyciągającym wnioski, szukającym rozwiązań, podejmującym trudne z tym związane decyzje, ratujące sytuację.

Gdy dryfując po fali, zlecisz z niej, szukaj szybko deski, wskakuj na nią i płyń ponownie.

Zaraz znów spadasz, szczególnie gdy fala tym razem była szczególnie wielka. Zbierz siły, wskakuj raz jeszcze i tak w kółko, aż się nauczysz spadać bardzo sporadycznie.



Tak sobie teraz myślę, iż brzmi to wszystko jak środowy, poważny wpis, natomiast to taki wstęp do mojego spadku z deski. Spadek z deski, na której dłutem od spodu, ktoś kiedyś wyrył 3 literki: ZZŻ. 

Czwartek i piątek wieczór. Dwa dni, w których zasady związane z nie jedzeniem po 20 godzinie, unikaniem słodyczy oraz nadmiernym spożyciem kalorii zostały zapomniane. 
Brzmi to być może luźno, gdy to opisuję w ten sposób. W głowie mimo wszystko zachodzą zmiany i powstają pytania typu: Czy skoro tak mi się zdarzyło dwa razy pod rząd, to czy już tak zostanie? Czy rzucić to wszystko w cholerę bo to straciło już sens? Czy przegrałem?

W pełni świadomie piszę, iż wszystkie takie rodzące się pytania- to głupoty. Jeśli potrzebujesz, porozmawiaj o tym z przyjacielem/ znajomym, podejmij nowe decyzje, nowe wyzwania. Zacznij od nowa, być może od małych kroków, typu wytrzymać tydzień bez słodyczy. 
Mimo że codziennie spożywamy malutkie ilości tytanu, pamiętajmy że się nim nie staniemy. On w dalszym ciągu pozostanie pierwiastkiem mocnym sam w sobie, nam w niczym nie dopomoże.


Skąd więc brać siłę? Z samodyscypliny i walki z perfekcjonizmem. Z walki samym sobą, z własną głową.

Także gdy padniesz, powstań ze mną, wróć do tego posta i naładuj się siłą i wiedzą, że nie jesteś w tym sam.


Ja zaś, przeczytałem post na stronie z działu religia, poszukałem obciążeń żeliwnych, treningu nie zrobiłem jedynie we wtorek ze względu na moją nieobecność w ten dzień przez całą dobę. Tak samo z R15 w tymże dniu. 

Ostatnio, tj, od wtorku, nie przerzucałem też wpisów na serwis Wix. Wiąże się to głównie z tym, iż mój komputer jest w naprawie od tego czasu, ale też z pewną nową myślą, którą być może niedługo się podzielę.

Posty pojawiają się regularnie!

Mimo mojego cięższego czasu teraz, jestem wdzięczny za moich przyjaciół. Dzięki nim prę naprzód. Peace!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz