niedziela, 11 listopada 2018

Czas podsumować ostatni tydzień miesiąca tego!

Ostatni tydzien miesiąca, od kiedy podjąłem to wyzwanie, za mną! Jak to w końcu poszło, co się wydarzyło i co dalej!?



Zacznę od minionego tygodnia. Jestem zadowolony z niego w około 92 %. Nie pominąłem żadnego treningu. Nie jadłem po 20 godzinie. Trochę soku chyba raz się zdarzyło. Nie zamawiałem nic telefonicznie i nie jadłem ponad ustalone dawki kaloryczne. Słodyczy trochę uszczypnąłem wczoraj i w poniedziałek, jednak głównie po to by ciasta się nie popsuły. Dziś trochę złamałem mój rygor, gdyż pochrupałem chipsy do filmu. Niech to będzie podczepione pod te fastfoody na które sobie pozwoliłem w tym miesiącu 2 razy, a skorzystałem tylko raz :)

Cały miesiąc podsumowałbym na procent 95, uznaję, iż post podsumowujący raz w tygodniu jest o tyle dobry iż mam większą swobodę czasu w poszczególne dni. O tyle zły natomiast iż nie wszystko pamięć wyłapuje i mimo wszystko post każdego dnia bardziej motywuje. Jednakże motywację takie posty dają tak czy siak. Zostanę przy tej formie na kolejny miesiąc. Oczywiście posty środowe zostają, lubię je pisać, dają mi satysfakcję i mogę wylać w nich swoje myśli w eter. Jedynym ich mankamentem jest kwestia znalezienia tematu, który nie zawsze chce przyjść sam z siebie do mej głowy.

Wyzwanko dotyczące posta o regule 15 minut idzie fantastycznie. Daje mi ogrom satysfakcji. Moje umiejętności gitarowe nie dość, że czuję iż idą do przodu, to jeszcze podnosi się pewność siebie związana z graniem publicznym na tymże instrumencie. Co do książek, w końcu mam automotywację by je czytać i zwalniać po kolei stojące w kolejce następne egzemplarze. Aktualnie jedna skończona i dwie w toku. Mega sprawa!

Tak więc około 2 miesiące temu już... powstał ten post!


Pierwszy miesiąc pisałem codziennie, ten miesiąc pisałem raz w tygodniu. Styl życia wchodzi mi powoli w krew, będę go oczywiście modyfikował, próbował i kontrolował aby wszedł on na stałe, a przy okazji miał prawo się utrzymać. Na razie jednak cel do osiągnięcia, to jest 85 kg wagi, nadal aktualny! Wchodzę w coraz to więcej ciuchów które leżały i czekały. Samo to jest też sporą motywacją. Przez ten czas (dwóch miesięcy) spadło mi już około 6 kilogramów wagi.

Co teraz ...

Czy nie wpadnę w monotonię gdy znów ponowię identyczne wyzwanie jakie było w tym miesiącu? Może nie... Muszę się przekonać sam. Także założenia zostawiam prawie że niezmienne. Daję sobie znów możliwość skorzystania z fast fooda x2, oraz zamówienia czegoś telefonicznie x1. Chcę w tym miesiącu za to bardziej zwrócić uwagę na słodkości i rzeczywiście nie korzystać z nich poza niedzielą. Tak też co do napoi innych niż woda. Postanowione! 

Tak więc do zobaczenia we środę.

No i... nie mógłbym inaczej skończyć dziś tego posta niż w ten sposób...

Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz